poniedziałek, 27 stycznia 2014

Walentynkowa promocja!!



Do 14 lutego -20% na nowe zamówienia broszek z zamka i filcu!! 
Zapraszam do kontaktu przez maila, lub wiadomości w komentarzach!
Modele z galerii- zapytaj o dostępność! ;)

sobota, 25 stycznia 2014

Mam dla Ciebie zlecenie! Za darmo.

Do napisania dzisiejszego postu zmotywował mnie tekst, na który trafiłam ostatnio buszując w internecie. Mówi o niedocenieniu ludzkiej pracy- co jest jak wiecie jednym z głównych motywów uruchomienia przeze mnie akcji Doceńmy Rękodzieło.


W krótkim skrócie o artykule: Arlena Witt zaczęła od trafnego spostrzeżenia- wszystko było 'ok', kiedy za materialne pieniądze klient otrzymywał materialny produkt. Kotlet z ziemniaczkami i surówką = 20zł? Ok. Przecież trzeba było utłuc zwierzaczka, pokroić, przygotować, ugotować ziemniaczki, przyrządzić surówkę, więc się należy. Ale, ale.. dlaczego Szanowna Pani Fotograf chce od nas takie grube pieniądze za sesję zdjęciową? Przecież w naszych czasach nawet filmu do aparatu nie potrzeba. Czemu publicysta oczekuje czegoś więcej niż punktu do CV za napisanie felietonu, skoro nie potrzebuje do tego żadnych nowych materiałów? Trochę popuka w klawiaturę i jest. Czemu grafik, za kolorowy zbiór pikseli, oczekuje więcej niż polecenia go znajomym?  

Oczywiście możecie powiedzieć- rękodzieło nie jest niematerialne. Macie racje. Nasze twory są w 100% namacalne, ale nasza praca.. nie. I z tym samym borykają się graficy, publicyści, czy fotografowie. 

Mam Ciocię, która jest fachową krawcową. Szyje sukienki do telewizyjnych show itp. Całe lata uczyła się by dojść do zdolności, które posiada teraz. Aaalee.. nie wszystko jest takie różowe. Bo czasami zjawi się znajoma z przydługą sukienką i powie: "Hej! Kupiłam tą sukienkę, ale jest za długa. W sklepie zaproponowali mi skrócenie za 50zł, ale pomyślałam.. po co mam im płacić skoro Ty mi możesz zrobić za darmo?!". I co wtedy? Dla Pani X wydaje się to takie proste. Przecież krawcowa nie ma dołożyć materiału, nie musi doszywać zamka, ma tylko odciąć i podszyć. Przecież to tylko kilka groszy za nitkę. Nic prostszego. 

Pamiętam, że jedna z Was opowiedziała w komentarzach historię, w której znajoma oczekiwała zrobienia frywolitki za darmo (tudzież za cenę materiałów). Uważam, że wspaniałą nauczką było danie jej szydełka w dłoń i oznajmienia, że się ją nauczy i niech robi sama. Brawo! Takich historii jest niestety bardzo wiele. Nawet jeżeli ktoś doceni pracę, którą włożyło się w konkretny wyrób- ile osób pomyśli, że aby go wykonać w godzinę musieliśmy wcześniej latami ćwiczyć po kilka godzin dziennie? Że aby dojść do takich a nie innych efektów, wiele prac musiałyśmy wyrzucić, bo nie nadawały się do pokazania światu? Czy ktoś weźmie pod uwagę, że grafik komputerowy musiał wykupić oprogramowanie do Photoshopa za grube pieniądze, aby tworzyć 'błyskawiczne' loga? Albo, że fotograf musiał przejść drogi kurs, zanim wziął się na poważnie za to co robi? 

Pozwolę sobie przytoczyć kilka historii, które znalazłam w komentarzach wyżej wymienionego artykułu.

"Witam.Jestem dreadmakerem, bardziej z zamiłowania, jednak jest to zajęcie czasochłonne, często męczące i niejednokrotnie sprawiające ból (szydełko wbite pod paznokciem na przykład). Wielu moich znajomych wie, że się tym zajmuję, często robię komuś pojedyńczego dreada żeby nie wyjść z wprawy, jednak ostatnio kilkakrotnie spotkałem się z tym, że praktycznie obca osoba pytała mnie czy zrobię dready. "Dwa, trzy? Ok, spotkamy się, postawisz piwo, zrobię." - odpowiadam. Na co słyszę że za parę piwek całą głowę. Czyli zajęcie na kilka godzin bez przerwy (na dłuższą metę po 4 godzinach pojawiają się u mnie pierwsze skórcze), co u profesjonalisty kosztuje kilkaset złotych.
Wiedząc, jak wygląda takie zajęcie, szybko nauczyłem się szanować pracę innych ludzi..."


"Ten problem nie tyczy się tylko znajomości TY - Twój znajomy. Firma - Firma jest podobnie. Akurat tak się składa, że opisana przez Ciebie sytuacja nie dotyczy jedynie pracy 'na bicie', ale w ogóle pracy kreatywnej. Od 5 lat (o kuźwa, to już tyle) prowadzę swoją firmę (agencję marketingowo - eventową). Nasza praca to głównie siedzenie i kminienie. Wymyślanie pomysłów, tworzenie wizji, planów, strategii, eventów. Bardzo, ale to bardzo wielu firmom zdaje się, że przygotowanie dla nich szytej na miarę oferty, to bułka z masłem. A to jest czasami kilka dni dzwonienia, szukania, wymyślania, kreowania. Najgorsze są te firmy, które wysyłają zapytania np. do nas i do 10 innych agencji. Nam oczy stają dęba, że tak wielka i szanowana firma pochyla się nad nami, i że nas w ogóle dostrzegła. I że wysłała zapytanie i coś od nas chce.Skaczemy do góry "HUUURRRAAAAA" i bierzemy się do roboty. Pracujemy w pocie czoła przez tydzień, bo obiecują, bo chcą, bo pani dała numer na komórkę, bo odpowiada na pytania, bo budżet 6 cyfrowy (sic!) z 3, 4 albo 5 na początku itd. A potem... A potem są łzy, dramat i rozpacz. Bo nasze pomysły są fajne, ale ... Ale zrobimy to sami. Bo mamy już Twoje pomysły, mamy też pomysły od 10 innych firm i teraz nie musimy już niczego szukać, bo cała wiedza za darmochę trafiła do nas. Ot co!"


Dla zainteresowanych również filmik, który nie tylko mnie rozśmieszył, ale uderzył również ukazaniem sytuacji, które się nam oczywiście w głowie nie mieszczą, bo gdy idziemy do Lidla, to nie targujemy się o ceny bułek, bo kupiliśmy 10 więc należy się zniżka, prawda?




W najbliższych dniach zajmę się również wyceną kolejnej broszki. Dziękuję za Wasz udział w akcji :)
Kochajmy się jak bracia, liczmy się jak żydzi. Jak to mówią. ;)

środa, 22 stycznia 2014

Motywy owadzie- wisior ważka.

Ci, którzy regularnie tu zaglądają wiedzą, że jednym z moich ulubionych motywów są owady. Wielobarwne motyle, szkliste muchy, delikatne ważki. Ta tutaj zwinęła się dookoła akrylowego koralika aby stworzyć jedyny w swoim rodzaju zamkowo-filcowo-wyszywany wisior. :) Zawiesiłam ją na bazie z wstążeczki i kilku barwionych rzemyków. Gdy tylko ujrzała ją Pani Ewa poprosiła mnie o podobną, czarną broszkę. A kiedy czarną ważkę zobaczyła jedna z moich szkolnych nauczycielek zapragnęła podobnej, tylko szarej! :) 






Czy tworzące w srebrze Panie mogłyby mi polecić jakiś sensowny 'pakiet startowy'? Kiedy szacuję koszty wzięcia się za bary z srebrem, przy najniższym kosztorysie wychodzi mi 1500zł i cena mnie nie przerasta, ale ten scenariusz nie jest dla mnie zadowalający. ;) Ah! Nie mogę się doczekać. :)

Dziękuję za wszystkie Wasze odwiedziny i komentarze! Jesteście wspaniale i cieszę się, że ciągle Was przybywa :)

niedziela, 19 stycznia 2014

Zawijamy, uczymy się, tańczymy.

Co mogę powiedzieć, kiedy jest tak szaro-buro za oknem nie sposób nie tworzyć w kolorach. Staram się nimi otaczać jak tylko mogę i kiedy tylko mogę. :) Tak więc dziś przedstawiam Wam niezwykle minimalistyczną jak na mnie broszkę-zawijańca. Jednak obszywanie takiej ilości ściśniętych ząbków wyczerpało mnie odrobinę i raczej nie będę powtarzała tego wzoru. ;) Tak czy siak ten żółciutki maluszek jest jak słońce w pochmurny, zimowy dzień. 

W ciągu najbliższych dwóch tygodni będę przystępowała do egzaminu z prawa jazdy,a  tu spadł śnieg. grr!






No więc 'zawijanie' mamy już za sobą. Czego się uczę? Poza ciągłymi przygotowaniami do matury przystąpiłam do  realizacji mojego tłamszonego od trzech lat marzenia pracy w srebrze. Od kiedy tylko zaczęłam robić biżuterię liczyłam, że uda mi się do tego dojść i oto jestem! Póki co małymi kroczkami- zakupiłam Kurs Jubilerstwa Carlesa Codiny. Śmiejcie się, śmiejcie, że to tylko książka, ale od czegoś trzeba zacząć. Przede mną długie wakacje, liczę, że uda mi się zarobić dość, by część odłożyć na studia, a za część zakupić minerały, srebro i wziąć się do roboty. 


Co do książki- serdecznie polecam wszystkim zielonym. Język jest bardzo przystępny, wszystko co trzeba wyjaśnione. Zaczynamy od kilku stron instrukcji co do stopów metali- głównie srebra i złota. Dowiadujemy się jak uzyskać odpowiednie barwy, wyliczyć i zbadać próbę. Dalej przedstawione są zasady lutowania, wyżarzania, tworzenia różnego rodzaju zapięć i wiele wiele innych. Pod koniec dostajemy dokładne tutoriale stworzenia 5 różnych biżuteryjnych cudów. Jeżeli znajdą się zainteresowani z chęcią dam znać co jeszcze się w książce znajduje- w internecie nie ma na ten temat zbyt wielu informacji, poza skanem spisu treści w nieczytelnym rozmiarze. ;) Kupiłam pierwszą część, żeby przekonać się czy warto kupować następne i odpowiedź brzmi- gdy tylko wpadnie mi trochę grosza do kieszeni, będę zamawiała następne. Cena.. nie jest taka straszna- ok 40zł w tym przesyłka, jednak jak na 40stronicową książkę jest to sporo. Więc jeżeli ktoś potrafi dobrze przekopywać fora internetowe, czy płynnie posługuje się specjalistycznym angielskim- niech najpierw spróbuje sił w internecie. :) 

A tańczymy... na STUDNIÓWCE! Niezapomniana noc, którą spędziliśmy w przepięknym Ostromecku.
Miałam niesamowitą biżuterię sprawioną przez znajomą, o tym powiem jednak innym razem bo nie mam zdjęć z bliska ;)


Tu widzicie mnie z moim Ukochanym na samym środku. :) 


A tak bardzo się pilnowałam aby nie zerkać w kamerę. Augh. 

Pozwolę sobie jeszcze pochwalić się naszym niesamowitym programem artystycznym, który klasowo przygotowaliśmy. Spodziewam się jednak, że może być nieczytelny dla osób, które nie znają naszych nauczycieli. ;) Pasiasty sweterek w którym występuję wykradziony został z szafy nauczycielki. :P



Dziękuję wszystkim, którzy dotrwali do końca ;) 
Wracam do nauki historii sztuki. :)

środa, 15 stycznia 2014

What does the fox say?

Osoby, które słyszały piosenkę "What does the fox say?" dzielą się na dwie grupy. Jedni ją pokochali, inni znienawidzili. Nie jest to metafora, którą odniosłabym do mojej broszki, mam nadzieję, że nikt jej nie znienawidzi, bo ten zezowaty lisek jest moim zdaniem naprawdę przeuroczy. :)

A jak się Wam podoba? 







Udanego tygodnia! :)
Witam wszystkich nowych obserwatorów! Dobrze, że jesteście!! :)

wtorek, 7 stycznia 2014

Nalot much i prośba o pomoc!

Dziś pokażę Wam dwie broszki z jednym z moich ukochanych motywów- MUCHA! 
Obie z bogato wyszywanymi skrzydełkami i taśmą cyrkoniową Preciosa.

Pierwsza wyszywana koralikami z srebrnym środkiem w dwóch odcieniach fioletu, oraz pomarańczowych.





Druga w zieleniach. Która ładniejsza? :)





A teraz chciałabym Was prosić o pomoc. Pracuję nad własną stroną internetową, zajmuję się grafiką i zaczynam od stworzenia zupełnie nowego loga. Które się Wam podoba najbardziej? Jakieś sugestie? Rady, pomysły? ;)



edit.
Dodaję jeszcze opcję 4. To przerobiona druga, ale z większą czcionką.


piątek, 3 stycznia 2014

Wena noworoczna!

Tak, tak. Szykuje się pierwsza kolekcja zamkowych broszek. Wcześniej szyłam wiele niezwiązanych ze sobą tematycznie broszek, teraz jednak natchnęło mnie.. patriotycznie. :)
Nie, nie. broszki nie będą biało-czerwone. Więc kto zgadnie co będzie je łączyć? ;) 

Otóż <werble> nowa kolekcja będzie odwzorowaniem naszych pięknych, Polskich ptaków. :) 
Mam już gotowe pierwsze 6 broszek, jednak ujawnię się dopiero po skompletowaniu 10. 
Tymczasem chcę Was zapytać.. jaki jest Wasz ulubiony Polski ptak?

A dziś pokażę Wam kolejną broszkę z kwiatowej serii (którą być może powinnam nazywać kolekcją?), która jest niezwykle wdzięcznym motywem do którego chętnie powracam.






Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...